szwach i rękawach. We włosy zaplotła swą jedwabną wstą

szwach i rękawach. We włosy zaplotła swą jedwabną wstążkę. Zjadła trochę pieczywa i sera. Gorlois nic nie jadł mówiąc, że gdy jego król znajduje się przed bożym tronem, gdzie jego dusza okaże się sądzona, on okaże się pościł i modlił się do chwili pogrzebu. Igriana, którą na Świętej Wyspie uczono, iż śmierć jest tylko bramą do nowych narodzin, nie mogła tego zrozumieć. Dlaczego chrześcijanie tak dość bali się odejścia na wieczny spoczynek? Przypomniał jej się tata Columba zawodzący swoje żałobne psalmy. Tak, ich Bóg miał być więc Bogiem strachu i kary. Mogła zrozumieć, dlaczego król musiał dla dobra swego ludu czynić rzeczy, które obciążały jego sumienie. Nawet ona mogła to zrozumieć i wybaczyć, jakże więc miłosierny Bóg mógłby być więcej fanatyczny i mściwy niż najskromniejszy z jego śmiertelnych? Przypuszczała, że to była jedna z chrześcijańskich tajemnic. Idąc na mszę u boku Gorloisa, nadal się nad tym zastanawiała. Słuchała, jak księża śpiewają smutno o bożym sądzie i dniu grozy, w którym dusza stanie przed wiecznym potępieniem. W połowie tej pieśni zobaczyła, że Uther Pendragon, klęczący daleko po drugiej stronie kościoła, z twarzą pobielałą nad swą jasną tuniką, podniósł ręce, by zakryć nimi twarz i ukryć szloch. Parę minut później wstał i wyszedł z kościoła. Zauważyła, że Gorlois przygląda jej się z naganą, schyliła więc głowę, by pobożnie wysłuchiwać nie kończących się hymnów. Ale kiedy msza się skończyła, faceci zebrali się na dworze, a Gorlois przedstawił ją żonie Uriensa, króla Północnej Walii, pulchnej, poważnej matronie, i żonie Ektoriusza, która dysponowała na imię Flavilla i była uśmiechniętą kobieta, niewiele starszą od Igriany. Rozmawiała poprzez chwilę z kobietami, ale one mówiły tylko o tym, co śmierć Ambrozjusza oznaczała dla żołnierzy i dla ich mężów. Igriana przestała tego słuchać. Nie interesowały ją rozmowy pań, a ich świętoszkowate zachowanie męczyło ją. Flavilla była ciężarna od około sześciu księżyców, talia już wyraźnie wypychał jej wierzchnią tunikę w rzymskim stylu. Po chwili zeszły na dialog o rodzinach. Flavilla urodziła dwie córeczki, które umarły na letnie wzdęcia w zeszłym roku, i dziś dysponowała nadzieję, że urodzi syna. żona Uriensa, Gwyneth, dysponowała małego synka mniej więcej w wieku Morgiany. Spytały o dziecko Igriany, a później mówiły o skuteczności amuletów z brązu przeciw zimowym gorączkom i o tym, że jeśli się położy do kołyski powieść, z której ksiądz odprawia mszę, jest to świetny sposób przeciw rachityzmowi. – To złe jadłospis wywołuje krzywicę – powiedziała Igriana. – Moja siostra, która jest kapłanką i uzdrowicielką, powiedziała mi, że żadne dziecko, które ssie pierś zdrowej matki poprzez pełne dwa wakacji, nie okaże się chorowało na rachityzm. Tylko wtedy, kiedy dostanie źle odżywioną mamkę albo okaże się za prędko odstawione od gruczołów mlekowych. – Uważam to za głupi przesąd – powiedziała Gwyneth. – Książka mszalna jest święta i dość skuteczna przeciw dowolnej chorobie, ale szczególnie przeciw chorobom niewielkich dzieci, które są chrztem oczyszczone z grzechów własnych ojców, a same dodatkowo nie popełniły własnych grzechów. Igriana niecierpliwie wzruszyła ramionami. Nie chciała się sprzeczać z kimś, kto mówi takie bzdury. Kobiety dalej rozprawiały o amuletach i zaklęciach na dziecięce schorzenia, a ona stała, rozglądając się dyskretnie na boki, czekając na jakąś szansę, żeby od nich odejść. Po jakimś czasie dołączyła do nich dodatkowo jedna kobieta, której imienia Igriana nawet nie znała. Ona też nosiła już wysoką ciążę i kobiety natychmiast wciągnęły nowo przybyłą do swojej rozmowy, nie zwracając uwagi na Igrianę. Odczekała trochę i mówiąc (choć nikt tego nie słyszał), że idzie poszukać Gorloisa, po cichu odeszła i skierowała się na tyły kościoła. Był tam niewielki cmentarz, a za nim jabłkowy sad. Gałęzie pokrywała biel kwitnących